9 And when he had opened the fifth seal, I saw under the altar the souls of them that were slain for the word of God, and for the testimony which they held:
10 And they cried with a loud voice, saying, How long, O Lord, holy and true, dost thou not judge and avenge our blood on them that dwell on the earth?
11 And white robes were given unto every one of them; and it was said unto them, that they should rest yet for a little season, until their fellowservants also and their brethren, that should be killed as they were, should be fulfilled.
1 Po upływie wielu dni, w trzecim roku, doszło do Eliasza słowo Pana: Idź, pokaż się Achabowi, a ja ześlę deszcz na ziemię.
2Eliasz poszedł więc, aby pokazać się Achabowi. A w Samarii panował wielki głód.
3Achab zawołał wówczas Abdiasza, który był zarządcą jego domu. (A Abdiasz bardzo bał się Pana.
4Gdy bowiem Jezabel mordowała proroków Pana, Abdiasz wziął stu proroków, ukrył ich po pięćdziesięciu w jaskiniach i żywił ich chlebem i wodą).
5I Achab powiedział do Abdiasza: Przejdź przez ziemię do wszystkich źródeł wód i do wszystkich potoków. Może znajdziemy trawę, abyśmy zachowali przy życiu konie i muły i nie utracili całego bydła.
6I podzielili między siebie ziemię, którą mieli obejść. Achab poszedł jedną drogą, a Abdiasz poszedł drugą.
7A gdy Abdiasz był w drodze, Eliasz wyszedł mu naprzeciw. A on go poznał, upadł na twarz i powiedział: Czy to ty, mój panie, Eliaszu?
8Odpowiedział mu: To ja jestem. Idź i powiedz swemu panu: Oto jest tu Eliasz.
9On zaś powiedział: Czym zgrzeszyłem, że wydajesz swego sługę w ręce Achaba, aby mnie zabił?
10Jak żyje Pan, twój Bóg, nie ma narodu ani królestwa, gdzie mój pan nie posłał ludzi, aby cię szukać. A gdy powiedziano, że cię nie ma, wtedy kazał przysięgać królestwom i narodom, że cię nie znaleziono.
11A ty teraz mówisz: Idź, powiedz swemu panu: Oto Eliasz.
12I stanie się tak, że gdy odejdę od ciebie, Duch Pana zaniesie cię, nie wiem dokąd. Gdy przyjdę powiedzieć Achabowi, a on cię nie znajdzie, wtedy mnie zabije. A twój sługa boi się Pana od swej młodości.
13Czyż nie powiedziano memu panu, co uczyniłem, gdy Jezabel mordowała proroków Pana – jak ukryłem stu mężczyzn spośród proroków Pana, po pięćdziesięciu mężczyzn w jaskiniach, i żywiłem ich chlebem i wodą?
14A teraz mówisz: Idź, powiedz swemu panu: Oto Eliasz. On mnie zabije.
15Eliasz odpowiedział: Jak żyje Pan zastępów, przed którego obliczem stoję, dziś mu się pokażę.
16Abdiasz poszedł więc, aby spotkać się z Achabem, i oznajmił mu to. I Achab wyruszył na spotkanie z Eliaszem.
17Kiedy Achab zobaczył Eliasza, zapytał go: Czy ty jesteś tym, który dręczy Izrael?
18Odpowiedział: Nie ja dręczę Izrael, ale ty i dom twego ojca – gdyż porzuciliście przykazania Pana, a ty poszedłeś za Baalami.
19Teraz więc poślij i zgromadź przy mnie cały Izrael na górze Karmel oraz czterystu pięćdziesięciu proroków Baala, a także czterystu proroków z gajów, którzy jadają u stołu Jezabel.
20Achab posłał więc po wszystkich synów Izraela i zgromadził proroków na górze Karmel.
21Wtedy Eliasz zbliżył się do całego ludu i powiedział: Jak długo będziecie się wahać między dwoma zdaniami? Jeśli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeśli Baal, idźcie za nim. A lud nie odpowiedział mu ani słowa.
22Wtedy Eliasz powiedział do ludu: Tylko ja sam pozostałem jako prorok Pana; a proroków Baala jest czterystu pięćdziesięciu.
23Niech nam dadzą dwa cielce. Niech wybiorą sobie jednego cielca, porąbią go na części i położą na drwach, ale ognia niech nie podkładają. Ja również przygotuję drugiego cielca i położę na drwach, ale ognia nie podłożę.
24Potem wzywajcie imienia swoich bogów, a ja wezwę imienia Pana. A ten Bóg, który odpowie ogniem, niech będzie Bogiem. Cały lud odpowiedział: Dobre jest to, co powiedziałeś.
25Eliasz powiedział więc do proroków Baala: Wybierzcie sobie jednego cielca i przygotujcie go pierwsi, bo was jest więcej. Wzywajcie imienia swoich bogów, ale ognia nie podkładajcie.
26Wzięli więc cielca, którego im dał, a gdy go przygotowali, wzywali imienia Baala, od poranka aż do południa, mówiąc: O Baalu, wysłuchaj nas! Ale nie było głosu ani odpowiedzi. I podskakiwali wokół ołtarza, który zrobili.
27A gdy nastało południe, Eliasz naśmiewał się z nich, mówiąc: Wołajcie głośniej, przecież to jest bóg, ale może tylko zamyślił się albo jest zajęty, albo też może jest w drodze, albo może śpi i musi się obudzić.
28Wołali więc głośno i nacinali się według swego zwyczaju nożami i włóczniami, aż krew z nich tryskała.
29I kiedy minęło południe, oni dalej prorokowali aż do czasu składania ofiary z pokarmów, ale nie było głosu ani odpowiedzi, ani znaku uwagi.
30Wtedy Eliasz powiedział do całego ludu: Zbliżcie się do mnie. Cały lud zbliżył się więc do niego. On wtedy naprawił zburzony ołtarz Pana.
31Potem Eliasz wziął dwanaście kamieni, według liczby pokoleń synów Jakuba, do którego doszło słowo Pana: Izrael będzie twoje imię.
32I z tych kamieni zbudował ołtarz w imię Pana, i wykopał wokół ołtarza rów zdolny pomieścić dwie miary zboża.
33Potem ułożył drwa, porąbał cielca na części i położył go na drwach. Następnie powiedział: Napełnijcie wodą cztery wiadra i wylejcie ją na ofiarę całopalną i na drwa.
34I powiedział: Powtórzcie to. I powtórzyli. Potem powiedział: Zróbcie to trzeci raz. I zrobili to po raz trzeci.
35I woda spłynęła dokoła ołtarza. I napełniono wodą także rów.
36A gdy nadszedł czas składania ofiary z pokarmów, prorok Eliasz zbliżył się i powiedział: Panie, Boże Abrahama, Izaaka i Izraela, niech dziś poznają, że ty jesteś Bogiem w Izraelu, a ja twoim sługą, i że na twoje słowo uczyniłem to wszystko.
37Wysłuchaj mnie, Panie, wysłuchaj mnie, aby ten lud poznał, że ty, Panie, jesteś Bogiem i że ty z powrotem nawróciłeś jego serca.
38Wtedy spadł ogień Pana i pochłonął ofiarę całopalną i drwa, i kamienie, i proch. A wodę, która była w rowie, wysuszył.
39Kiedy cały lud to zobaczył, wszyscy upadli na twarz i mówili: Pan jest Bogiem! Pan jest Bogiem!
40Wtedy Eliasz powiedział do nich: Chwytajcie proroków Baala, niech żaden z nich nie ujdzie. I schwytano ich. A Eliasz sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich zabił.
41Potem Eliasz powiedział do Achaba: Idź, jedz i pij. Słychać bowiem szum ulewnego deszczu.
42Achab poszedł więc jeść i pić. A Eliasz wstąpił na szczyt Karmelu. Następnie padł na ziemię i włożył twarz między kolana;
43I powiedział do swego sługi: Idź teraz i popatrz w stronę morza. Ten poszedł, popatrzył i powiedział: Nie ma nic. Wtedy powiedział: Idź i wracaj siedem razy.
44A za siódmym razem powiedział: Oto mała chmurka, jak dłoń człowieka, podnosi się z morza. Wtedy polecił mu: Idź, powiedz Achabowi: Zaprzęgaj rydwan i zjeżdżaj, aby cię deszcz nie zatrzymał.
45Tymczasem niebo zaćmiło się od chmur i wiatru i spadł ulewny deszcz. Achab zaś wsiadł do rydwanu i pojechał do Jizreel.
46A ręka Pana była nad Eliaszem. Przepasał swoje biodra i pobiegł przed Achabem, aż przybył do Jizreel.